- Taszkient – brama do Jedwabnego Szlaku
- Bukhara czyli oaza na pustyni Kyzył-Kum
- Samarkanda. Miasto z Baśni Tysiąca i Jednej Nocy
- Rahmat O’zbekistan! Porady praktyczne.
4 dni, 96 godzin (wlot-wylot), 1200 km, 3 miasta. Tak w liczbach przedstawia się nasze ekspresowe zwiedzanie Uzbekistanu, kraju Azji Centralnej będącego niegdyś częścią Związku Radzieckiego, małego na tle niektórych ościennych sąsiadów, ale wciąż większego od Polski (447 tys. km kw. vs 312 tys. km kw.). Będąc w Bukharze dzieliło nas 100 km od Turkmenistanu, będąc w Samarkadzie byłyśmy 150 km od Tadżykistanu. A sam Taszkient leży niemal w złotym trójkącie, stykając się z Kazachstanem i odrobinę dalej z Kirgistanem. Jak patrzyłam na mape, to miałam wrażenie, że granicę nowych krajów po rozpadzie ZSRR ustalano po kilku głębszych 🙂
Czy to wystarczyło by obejrzeć główne atrakcje i poczuć klimat kraju? Tak. Czy obejrzałyśmy wszystko, by móc powiedzieć, że zwiedziliśmy kraj? Zdecydowanie nie. Zostało kilka starożytnych miejsc na mapie, a przede wszystkim natura. Pustynie, Tien Szan na północnym wschodzie czy resztki jeziora Aralskiego.
Przelot
LOT zrobił nam dobrze otwierając w marcu 2024 bezpośrednie połączenie z Taszkientem. 6-cio godzinny lot na odcinku ok. 4500 km, przecięcie 4 stref czasowych i jest się na miejscu. Znajdując dobrą promocję, można kupić bilety w cenie ok. 1500 złotych.
W drodze powrotnej rekomendujemy więcej czasu niż standardowo na formalności lotniskowe. Nie ma elektronicznych kart pokładowych, a to wymusza stanie w tej samej kolejce co do regularnej odprawy pasażerów. Po drodze czeka nas kilka punktów security, gdzie skanuje się bagaże, kontrola paszportowa oraz kilka innych punktów, gdzie przystawia się kolejne pieczątki na bilecie. To zajmuje więcej czasu niż zwykle.
Transfery
Wewnątrz kraju najlepiej podróżuje się pociągiem. Szybka uzbecka kolej Afrosyiob w ciągu 4,5 godzin przewozi nas z Taszkientu do Bukhary (ok. 550 km), rozwijając prędkość nawet ok. 200 km / h. Strona internetowa www.railway.uz jest bardzo przyjazna, oferuje menu w jęz. angielskim, natomiast bilety należy bukować z odpowiednim wyprzedzeniem. Kupując 4 bilety w dniu otwarcia sprzedaży na dany dzień nie byłam w stanie kupić ich obok siebie. Oczywiście kupując je, nie wiedziałam, że wbijamy się do Uzbekistanu w uzbecki długi weekend, który z pewnością spotęgował standardowy popyt na kolej do Bukhary czy Samarkandy, ale mimo wszystko nie zwlekałabym z zakupem biletów. Bilety elektroniczne nie wymagają później żadnej rejestracji, a na stacji warto być odrobinę wcześniej, niekoniecznie godzinę jak sugerują znajdowane w necie porady, albowiem czeka nas security check.
Przejazdy wewnątrz miasta, również te z / na lotnisko / dworzec najlepiej obsługiwać Yandex (to taki Uber funkcjonujący w krajach byłego bloku). Sprawdziliśmy go w Kazachstanie, ale w Uzbekistanie nie byliśmy go w stanie aktywować. Najwidoczniej nie obsługuje polskich numerów telefonów. W związku z tym zdani byliśmy na regularne taksówki i ich właścicieli oraz nasze umiejętności negocjacyjne. Przerobili nas tylko raz, na lotnisku po przyjeździe. Zamiast zapłacić ok. 30-50 tys. sum (ok. 10-17 złotych), zapłaciłyśmy ok. 100 złotych. W Bukharze na dworcu też chcieli nas przerobić, ale tu już się nie dałyśmy. Generalnie koszt transferu na odcinku 3-7km powinien wynieść ok. 30k sum, transfery dworcowe / lotniskowe do 50k sum.
Hotele
Korzystałyśmy z booking.com. Dwa skrajne noclegi w Taszkiencie spędziłyśmy w Central Palace Halal, w bezpośredniej bliskości metra Kosmonavtlar (pokój dwuosobowy ok. 940k sum). Jeden nocleg w Samani Hotel w Bukhara, ze wspaniałym właścicielem, bardzo pomocnym i z dużym poczuciem humoru (koszt czteroosobowego pokoju to 830k sum). W Samarkandzie z kolei spałyśmy w Samarkand Travel Hotel (pokój dwuosobowy to ok. 575k sum). Także całość noclegów wyniosła nas ok. 100 USD na osobę.
Hotele dokonują rejestracji meldunkowej dla turystów i przy check-out wydają stosowne potwierdzenia. Na ile jest to nie weryfikowana przez nikogo formalność związana z przepisami, a na ile obowiązek obwarowany karami, nie umiem powiedzieć. Miałyśmy te papierki, ale nikt ich nie sprawdził.
Internet
To zawsze ważna sprawa dla podróżnika, a doświadczenia podpowiadają, że nie zawsze można liczyć na hotelowe WiFi. A instagram się nie wstawi bez Internetu, blog fibakiwpodróży.pl również nie 🙂
Podczas tej podróży poszłyśmy z duchem czasu. Zakupiłyśmy kartę e-sim z wykorzystaniem apki Airalo, gdzie wykorzystując promocyjny kod, zasiliłyśmy te kartę uzbeckim pakietem danych. 1GB kosztował nas 1,5 USD w promocji (normalnie 4,5) i większości wystarczył na racjonalne potrzeby internetowe.
Waluta
W Uzbekistanie obowiązują sumy. Po przyjeździe do tego kraju i wymianie waluty typu USD / EUR każdy staje się milionerem. Za 100 USD dostaje się między 1 250 000 (lotnisko) a 1 200 000 sum (hotel Samarkanda). W ATM też można pobrać pieniądze, wypłata obciążona jest prowizją, w naszym wypadku wyniosła ok. 2 PLN. Są też bankomaty, w których można włożyć USD, a wyciągnąć sumy, przy czym my nie skorzystałyśmy z tego narzędzia wymiany. W ostateczności dobrze się ma czarny rynek bazarowy czy wymiana przez “sprzątaczki w hotelu”.
Język
Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie, że Uzbecy nie mają żadnego problemu z angielskim. Oczywiście biorąc mnie za Ukrainkę, Kazachszkę czy Rosjankę powstawało oczekiwanie, że mówię po rosyjsku, ale kiedy wskazywałam swoją narodowość naprawdę bez problemu komunikowałam się w angielskim. Nie oznacza to, że nie próbowałyśmy kaleczyć rosyjskiego, często mieszając wypowiedź z polskim i angielskim naraz. Zawsze się dogadałyśmy 🙂
Bezpieczeństwo
Nie było żadnego momentu, w którym nasze bezpieczeństwo byłoby jakkolwiek zagrożone. A chodziłyśmy po nocy, gubiłyśmy się wieczorem na obrzeżach dużych miast i zawsze znalazł się ktoś, kto nam pomógł. Każdy Uzbek powtarzał na każdym kroku, że Uzbecy to naród ludzi, którzy nie szukają zaczepki, chcą mieć święty spokój i są pokojowo usposobieni do ludzi. Do tego ilość policji (również tej turystycznej) na ulicach potęguje wrażenie, że jest się w bezpiecznym kraju. Oczywiście unikałyśmy rozmów o charakterze politycznym, ale niewiele trzeba by, wysondować kto jakie ma poglądy. A wozili nas tacy co mówili, że “o, Polaki, wy lubicie Ukraińców! Oni Wam nie mieszają?”, tacy, co oznajmiali, że “ Armia Czerwona była gorsza niż Czyngis Chan, a on był najgorszy”, i tacy, co twierdzili, że “Ruscy chcą zabrać zasoby naturalne”. A Uzbekistan jest przecież bogaty w zasoby (gaz, złoto, uran). Kraj bogaty, a ludzie biedni.
Koszty
Biedy w kraju jednak nie widać, aczkolwiek, aby być obiektywną, my obracałyśmy się w stolicy lub ośrodkach turystycznych, więc nasza perspektywa może być nieco spaczona. Do podróżowania jest to kraj bardzo przystępny cenowo.
Całość wydatków na osobę zamknęła się w kwocie ok. 3000 tys. PLN na 6 dni, z czego 1500 PLN to bilet lotniczy i 250 złotych transfery uzbecką koleją na trasie Taszkient-Bukhara-Samarkanda-Taszkient. Na miejscu wydałyśmy po 300 USD na głowę, w którym to budżecie zmieściłyśmy hotele (ok. 100 USD na osobę), transfery wewnętrze, jedzenie, bilety wstępu do głównych atrakcji. W Uzbekistanie nie widać aż tak żywej tradycji targowania się. Ceny są podawane na towarach, i to sprzedający sami obniżają delikatnie cenę jak kupuje się czegoś większą ilość sztuk.
Przykładowe ceny:
– Lepioszka (chleb w kształcie pełnego kołacza sprzedawany na ulicy) – 5k sum
– Danie plov – ok 50k sum
– Samosa – ok 10-15k sum za sztukę
– Pojedynczy przejazd metrem – 2k sum
– Herbata sprzedawana tutaj na dzbanki – ok 15k sum za czajnik
– 1 litr benzyny – 1 USD, przy czym wszyscy jeżdżą na gazie, bo tańszy a dostawy benzyny niestabilne
– Wstęp na plac Registan – 65k sum
– Wstępy do meczetów / mauzoleów – ok. 40k sum
Podsumowując, to wspaniały kraj do zwiedzania, no może nie latem (czerwiec-sierpień), kiedy temperatury potrafią sięgać ponad 60 stopni. Urzekli mnie przyjaźnie nastawieni ludzie, wspaniała architektura, którą trzeba ostrożnie dawkować, by nie spowszedniała przy tej intensywności zwiedzania, oraz nienachalna religia. Może uda mi się kiedyś przekonać jednak męża, by tu przylecieć, choćby tylko z nastawieniem na góry. Co Ty na to Fibaku? 🙂