- Wysoka Kopa (1126 m n.p.m.) czyli na najwyższym szczycie Gór Izerskich
- Wolarz (852 m n.p.m.) w Górach Bystrzyckich
- Narożnik i Skały Puchacza w Górach Stołowych
- Smród na Piekielnej Górze 😉
- Wolarz (852 m n.p.m. Góry Bystrzyckie)
- Wolarz na rozgrzewkę
- Odkrywamy Dolny Śląsk (cz.1)
- Odkrywamy Dolny Śląsk (cz.2)
- Przedświątecznie, polanicko …
- Odkrywamy Dolny Śląsk (cz. 3)
- Odkrywamy Dolny Śląsk (cz. 4) – Świdnica i okolice
- Zimowe szaleństwa w Górach Izerskich
- Odkrywamy Dolny Śląsk cz. 5
- Mroczne torfowiska pod Zieleńcem
- Listopadowa Kłodzka Góra
- Noworocznie na Dolnym Śląsku
Lato 2023 obfitowało w wyjazdy na południe, na nasz ukochany Dolny Śląsk.
Magię regionu poczuliśmy w zasadzie od pierwszej wizyty w 2019 i od tamtego czasu nieustannie wracamy. Nie ukrywam, świdnicka baza bardzo sprzyjała spontanicznym wypadom, podczas których mieliśmy okazje eksplorować różne zakątki.
Góry Wałbrzyskie
Najczęściej celem górskich eskapad była Borowa, najwyższy szczyt tego pasma, na której postawiono nie tak dawno temu wieżę widokową. Można z niej podziwiać można piękne widoki na okoliczne górskie pasma. Borowa oferuje kilka dróg, którymi można dojść na szczyt, dlatego jeszcze nam się nie znudziła. Można się podejściem zmęczyć lub zmęczyć bardzo, w zależności na jaki wariant stromizny się człowiek zdecyduje. Ostatnim razem zapuściliśmy się jednak jeszcze dalej w Góry Wałbrzyskie, zaliczając Kozła, do którego prowadził szlak o nachyleniu prawie 40 stopni, potem Wołowiec, Mały Wołowiec i Małego Kozła. Oj czuliśmy nóżki dnia następnego 🙂
Góry Kamienne
Podczas gdy Fibak wydawał ciężko zarobione funty w Glasgow, ja wraz z Mamą i moimi chrześniakami postanowiliśmy spędzić trochę czasu razem, również na południu. Na cel pierwszej wycieczki obraliśmy Waligórę, najwyższy szczyt w Górach Kamiennych. Niech nikogo nie zwiedzie niepozorna Waligóra. Podejście jest krótkie, ale bardzo strome, w zasadzie z użyciem rąk w niektórych partiach. Młodzieżowcy skakali jak kozice, ja próbowałam nadążyć z dwoma terierami idącymi szykiem przeciwtorpedowym, oglądając się jeszcze na Dziunieczkę, która szła swoim tempem. Marcyś uratował Babci życie znosząc butelkę z wodą, jakkolwiek to chyba jej nie wystarczyło, bo na zejściu do schroniska Andrzejówka, Babcia przyjęła z ulgą lokalne piwko.
Kompleks Riese
Dnia następnego strasznie padało, więc tym razem postanowiliśmy sie schować do środka sztolni w Walimiu, która stanowi część http://kompleksriese.pl/kompleksu Riese, budowanego przez Niemców podczas II WŚ w Górach Sowich. W 2019 odwiedziliśmy inną część Olbrzyma, w Osówce, gdzie podczas zwiedzania główny nacisk położono na spektakularność planów tego projektu. Tu w Walimiu przewodnik skupił się na tragicznym losie jeńców, których zaprzęgnięto do niewolniczej pracy. Audiowizualne inscenizacje oraz szereg grafik rysowanych przez jednego z więźniów, któremu udało się przeżyć, przywołują emocje i obrazy, które niestety zostają z człowiekiem na długo.
Rudawy Janowickie
Długi sierpniowy weekend spędziliśmy z przyjaciółmi w Rudawach Janowickich. Mała Madzia za namową rodziców rozpoczęła projekt Korony Gór Polski, więc kiedyś trzeba zdobyć Skalnik, bedacy najwyższym szczytem Rudaw. Ta wycieczka była szczególna dla nas nie tylko ze względu na wspaniałe towarzystwo, ale dlatego, że do naszej Fibakowo-Terierowej watahy dołączył nowy członek. Archie, niespełna 5 letni samiec Airedale, który swoje w życiu przeszedł, a my mamy w planach podarowanie mu wspaniałej reszty życia. Oczywiście pod warunkiem, że zdobędzie serca naszych dwóch terierek, bo ich zdanie jest najważniejsze 🙂
Góry to też wspaniały teren do górskich przejażdżek rowerowych. Oczywiście nie każdy musi być góralem, i bynajmniej nie chodzi o podjazdy 🙂 Niemniej udał nam się wspaniały wypad wokół Jeziora Bystrzyckiego z niesamowitą zaporą w Lubachowie.
Wody zresztą tu w okolicy nie brakuje. Położony 6 km od Świdnicy Zalew Komorowski to dobre miejsce na spacery z terierami. Intymne plaże i kilku kilometrowe kółeczko jest fajną alternatywą do spacerów w mieście 🙂
Góry Sowie
Na zakończenie wakacyjnych eksploracji Dolnego Śląska Góry Sowie. Ale nie Wielka Sowa, na którą weszliśmy już chyba wszystkimi możliwymi szlakami, a i tak w pamięci zostaje ten pierwszy raz, w totalnym deszczu, z Młodym, który ciagle pytał jak Osioł w Shreku „daleko jeszcze?” 🙂 Tym razem Kalenica. Absolutnie genialne 12 km, trochę fajnego podejścia, niesamowite widoki z wieży widokowej na Kalenicy, i ten wspaniały bukowy las … Psy zmęczone, my szczęśliwi.