Niektóre góry nie poddają się za pierwszym razem, trzeba do nich podchodzić kilkukrotnie. Tak było z Kościelcem, Babią Górą, Big Ałmaty Peak, tak było i ze Szczelińcem Wielkim. Po roku czasu udało nam się wejść wyżej niż do schroniska.
W ten dziwny czas, kiedy to sami się gubimy w tym, co nam wolno, a czego nie, po otwarciu parków narodowych i lasów, postanowiliśmy zameldować się na chwilę w Polanicy Zdrój. Zmiana otoczenia po ostatnich tygodniach home office była nam bardzo potrzebna, a wyjazd był dla nas szczególny jeszcze z jednego względu. Pierwszy raz zabraliśmy naszą Fifi na spacer po górach. W końcu „dziewczyna” musi zacząć się przyzwyczajać 🙂
Ze znajomymi, każdy w swoim samochodzie, by przestrzegać wymogów dystansu, i zachować swobodę ruchów, podjeżdżamy pod Pasterkę. Stamtąd żółtym szlakiem ostro w górę. 240 metrów i 30 minut trwała nasza „wspinaczka” do schroniska.
Rafał i Alice z młodą Tajgą, my z Fifi, Marta z Michałem z trójką dzieci, więc prawie jak spacer rodzinne-emerycki 🙂 A gdzie adrenalina? Pewnie tkwi w tym, że powinniśmy byli zostać w domu, a nie zostaliśmy …
Najwyższe partie Szczelińca położone są na 919 metrach n.p.m. Rok temu tam nie dotarliśmy. Nie ze względu na trudności techniczne – choć przeciskanie się przez wąskie szczeliny po 4 tygodniach kwarantanny może być wyzwaniem – ani nie z powodu załamania pogody – choć na dwa podejścia, dwa razy zmagały nas po twarzy arktyczne wiatry, ale ze względu na masy ludzkich ciał, które okupowały Szczeliniec 2 maja 2019.
Błąkaliśmy się po labiryncie. Znaleźliśmy Kaczęta, Wielbłąda, Małpoluda, i tylko do Piekiełka nie doszliśmy. Rzeźba terenu niesamowitych Gór Stołowych, to jak połączenie Kanionu Antylopy w USA, Trzech Sióstr w Australii i posągów z Wysp Wielkanocnych. I tylko koloryt gór ucieka w zimne srebro,a nie w ciepłe złoto jak w przypadku wyżej wymienionych.
Fifi sprawdziła się podczas spaceru genialnie. Skakała, biegała, brykała. Trudności w domu, jak na przykład schody, w naturze nie występowały. Fajnie, bo widzieć radość w jej na co dzień smutnych jeszcze oczach, bezcenne.
Na dobitkę, spacer na Guzowatą na 450 m n.p.m. z Radkowa. Jest tam nowo zbudowany taras widokowy na całe pasmo Gór Stołowych, od Radkowskich Skał, przez Głowę Króla i Ochotę Magdaleny po Białą Skałę. Dalej ciągnie się pasmo czeskich Broumovskich Stenow, z Koruną na czele. Podejście było krótkie, ale bardzo strome. Takie samo było zejście, podczas którego już widzieliśmy że nasz pies jest bardzo zmęczony. My też z przyjemnością wróciliśmy do domu, na zimne piwo i do ciepłego łóżka 🙂
Komentarze (2)
Ale fajnie się znowu czyta Wasz blog :))))
Naprawdę to wspaniałe uczucie móc znów coś napisać na naszym blogu 😉