- Astana – miasto wyrosłe na stepie
- Się szwędanie po Astanie
- Ostre wejście w Tien Szan Północny
- Słoneczna Polana czyli kolejna zimna noc …
- Jak dobrze gdy to Przewodnik nosi plecak 🙂
- Przełęcz Turystów czyli My na 4000 metrów 😉
- Pobudka z widokiem na Kirgistan
- Ze wspomnień Młodego 🙂
- Ałmaty czyli dwumilionowe rozczarowanie 🙁
- Big Ałmaty Peak wciąż do zdobycia
- Zachód słońca ze wzgórza Aktau
- Zdradliwe i upalne „Śpiewające wydmy” Kazachstanu
- Kanionami Kazachstan stoi …
- Niespodziewany trekking nad Jeziora Kolsay
- Przez góry i stepy Kazachstanu
- Ałmaty i kolejna odsłona miasta
- Big Almaty Peak zdobyty 🙂
- Powtórka z rozrywki, ale … w znakomitym towarzystwie 🙂
- Piknik nad jeziorem Kolsay
- Ostatnia odsłona Ałmat …
- Zamykamy kartę Kazachstanu … Astaną!
- Wspomnienia z Kazachstanu
- Kazakhstan 2019 – practical tips
Z Asią i Mirką jesteśmy umówieni na 9.00 na śniadanie. Gdy tam dochodzimy, one już pałaszują kazachskie smakołyki. Młody nieśmiało pyta, czy znów musi jeść tylko jajka i chleb. Ponieważ jednak jego górnicy powoli odkupują „szyb” zasypany aktywnym węglem, pozwalamy mu na normalne jedzenie 🙂
O 10.00 robimy check-out, zostawiamy walizy w hotelu i ruszamy w miasto. Pierwszym punktem na mapie zwiedzania jest Park Pierwszego Prezeydenta. Wchodzi się do niego przez olbrzymią bramą, której nie mogę objąć w całości swoim szerokokątnym obiektywem. Monument na miarę sowieckiej wielkości. Błąkamy się po wypielęgnowanych alejkach spacerowych, podziwiamy kwiaty, rośliny, malowidła jaskiniowe (ich wiek szacujemy na „nie starsze niż 25 lat” :)), ale przede wszystkim majestatyczny pomnik samego Pierwszego Prezydenta, który jakoś dziwnie przypomina nam pomnik Abrahama Lincolna w Waszyngtonie. Budka policji tuż obok sugeruje, że mogą w tym miejscu zdarzać się incydenty.
Słońce dzisiaj grzeje mocno, dlatego ewakuujemy się do centrum miasta, by na Żibku Żoli wypić kawę. Starbucks wpisuje się w naszą potrzebę znakomicie.
Dalej spacerujemy do Zielonego Bazaru, gdzie znów włóczymy się alejkami między końskimi tuszami, serami typu „kurt” czy uzbekistańskimi pistacjami.
Nasze zwiedzanie Ałmat zaczęliśmy Katedrą Zenkova, i na niej kończymy. Asia z Mirką wchodzą do środka, a my już z daleka podziwiamy kolory tej niezwykłej budowli. Parkiem dochodzimy do ulicy Panfilova, która doprowadza nas do znanej nam restauracji Drużba. Tych kotlecików wegetariańskich długo nie zapomnę, były naprawdę przepyszne 🙂 Zimne piwo doskonale uzupełnia poziom elektrolitów i nawodnienia w organiźmie.
Czas żegnać się z Ałmatami. O 17.00 opuszczamy hotel Ambassador i jedziemy w kierunku dworca kolejowego, skąd o 18.12 odjeżdżamy do Astany. Przy dźwiękach mocno chrapiącego towarzysza upływa nam dzisiejszy wieczór i noc. Wrrr…