- Astana – miasto wyrosłe na stepie
- Się szwędanie po Astanie
- Ostre wejście w Tien Szan Północny
- Słoneczna Polana czyli kolejna zimna noc …
- Jak dobrze gdy to Przewodnik nosi plecak 🙂
- Przełęcz Turystów czyli My na 4000 metrów 😉
- Pobudka z widokiem na Kirgistan
- Ze wspomnień Młodego 🙂
- Ałmaty czyli dwumilionowe rozczarowanie 🙁
- Big Ałmaty Peak wciąż do zdobycia
- Zachód słońca ze wzgórza Aktau
- Zdradliwe i upalne „Śpiewające wydmy” Kazachstanu
- Kanionami Kazachstan stoi …
- Niespodziewany trekking nad Jeziora Kolsay
- Przez góry i stepy Kazachstanu
- Ałmaty i kolejna odsłona miasta
- Big Almaty Peak zdobyty 🙂
- Powtórka z rozrywki, ale … w znakomitym towarzystwie 🙂
- Piknik nad jeziorem Kolsay
- Ostatnia odsłona Ałmat …
- Zamykamy kartę Kazachstanu … Astaną!
- Wspomnienia z Kazachstanu
- Kazakhstan 2019 – practical tips
Dzisiejszy dzień przeznaczamy na regenerację, jeśli nie liczyć 5 godzinnego spaceru po Ałmatach, na który wybieramy się po śniadaniu.
Zanim jednak do tego dochodzi, niemal panicznie szukamy saszetki Łukasza, w której są paszporty jego i Młodego. Oczyma wyobraźni widzę jak ubiegamy się o specjalny glejt powrotny w ambasadzie Polski oraz jak ucieka nam wyjazd do Kirgistanu, a Młodemu do Egiptu. Ostatnia szansa, że Łukasz zostawił ją w Raff Fast Food. Poszedł tam, a rozmowa wyglądała tak:
- „Hi, I was here yesterday …
- Yes, we have it”
Spacer zaczynamy od Astana Sqaure Park i pomnika Aliyi Moldagovey i Manshuk Mametovey, dwóch bohaterek Związku Radzieckiego, które zginęły podczas drugiej wojny światowej. Były to pierwsze kazachskie kobiety, którym przyznano odznaczenia „Bohatera Związku Radzieckiego” za wybitne osiągnięcia wojenne, czyli skuteczne zabijanie wroga.
Po przeciwległej stronie pomnika stoi Kazachsko-Brytyjski Uniwersytet Techniczny. Okazały budynek mógłby spokojnie stanowić siedzibę partii, i być może taką rolę pełnił w przeszłości.
Dalej spacerujemy ulicą Oddziału Panfilova, których pomnik stoi na wejściu do parku o tej samej nazwie, a którego zwieńczeniem jest przepiękna katedra Zenkova. Te podziwialiśmy pierwszego dnia pobytu w Ałmatach. Wzdłuż ulicy zlokalizowane są siedziby Kazachskiego Banku Narodowego, centrale innych banków czy centrum biznesowe. Ulica zresztą doprowadza do innej pieszej atrakcji jaką jest bulwar spacerowy na Žibek Žoli.
O tej ulicy pisaliśmy już po pierwszym spacerze w Ałmatach, ale dopiero dziś zorientowaliśmy się, że zwiedzona dotychczas część ulicy jest jak Piotrkowska w Łodzi od strony Universalu. Niby jesteśmy na Piotrkowskiej, a jednak właściwej Piotrkowskiej nie widzimy.
Ulica spływa komercją. Starbucks, GAP, Costa Coffee i cały szereg ekskluzywniejszych usług typu fryzjerzy czy salony kosmetyczne dla turystów, którzy siłą rzeczy mają zasobniejsze portfele. Bulwar jest bardzo zadbany, a z fontann tryska woda, w której chlapią się rozradowane maluchy. Na budynkach rozświetlone telebimy prezentujące coraz to atrakcyjniejsze turystyczne kąski Kazachstanu. I tylko jeden dwuwieżowy, sowiecki budynek przypomina o radzieckiej myśli budowniczej, którą my w Polsce również doskonale znamy 😉
Zjadamy lody w Zheka Ice, gdzie na 6 kulek w 3 pucharkach czekaliśmy ponad 20 minut. Na szczęście smak pistacjowy był wart tego czekania 🙂
Kawa w lokalnej kawiarence i próbujemy wejść do metra, by dostać się na Plac Republiki. Niestety scyzoryk w saszetce Łukasza zmienia nieoczekiwanie nasze plany trasportowe, ale na szczęście jest niezawodny Uber 🙂
Plac Republiki jest generalnie w remoncie, który zabija wszelką panoramę. To miejsce to nic innego, jak kazachski wariant placu centralnego, który obecny jest w każdym post-sowieckim mieście. Epicentrum stanowi replika Złotego Człowieka czyli symbolu nowoczesnego Kazachstanu. Według podań miał to być książę (albo nawet księżniczka), który poległ w bitwie, a jego szczątki – odkopane z końcem lat 60-tych XX wieku jakieś 60 km od miasta – pochowano tu w złotej zbroi. Naturalnie, wokół placu zlokalizowane są również budynki rządowe, włączając w to prezydencką rezydencję czy budynki Rady Miasta.
Stamtąd robimy sobie spacer do Maison Bourgeoise, czyli znanej nam już klimatycznej kawiarenki, w której tym razem korzystamy również z menu lunchowego. Pyszne leniwe z kwaśną śmietaną są miłą odmianą dla okropnego kebaba z wczoraj, który Młodemu i mnie przysparza wielu problemów od rana 🙁
W drodze powrotnej zachodzimy jeszcze do naszego poprzedniego hotelu, mając nadzieję, że tam odnajdziemy zagubione okulary górskie Łukasza. Co się z tym chłopem dzieje?! Wszystko po kolei gubi. Chyba się zakochał …
Komentarze (1)
Dobrze, że „it” się odnalazło.